Hey :) Ja odkąd pamiętam zawsze nienawidziłam angielskiego, ale po przeprowadzce za granicę postanowiłam to zmienić (musiałam to zmienić) i zaczęłam naukę od fiszek - wklepałam sobie ponad 1000 słówek do anki i tak zaczęłam codziennie się ich uczyć i powtarzać. Owszem nauczyłam się nowych słówek ale co z tego, jak nadal bałam się odezwać, już nie mówiąc o rozmowie po angielsku. No i szukałam różnych sposobów, żeby ta nauka była bardziej efektywna i wtedy dowiedziałam się o vagaru. Postanowiłam, że zaryzykuje, bo i tak nie mam nic do stracenia. I tak od miesiąca już się uczę i widzę malutkie efekty, które najbardziej cieszą. Można powiedzieć, że już zaczynam lubić naukę angielskiego i to codzienne zasiadanie do nauki to już mój rytuał. Już nie boję się pójść coś załatwić, oczywiście nie jest to tak, że idę i z marszu rozpoczynam rozmowę. Muszę sobie przygotować w domu jakieś, zwroty, zdania, których zechcę użyć (ale jak ich już użyję, to wtedy lepiej mi się to zapamiętuje). Jeszcze miesiąc temu czekałabym, aż mąż mnie wyręczy. A teraz już jest mały krok naprzód, a to wszystko dzięki VAGARU, które daje dużo motywacji i dodaje pewności siebie w mówieniu (dzięki powtarzaniu na głos).